Przy okazji wizyty w Gdańsku na koncerty Studia Accantus napisałem do p. Apoloniusza Łysejko z propozycją spotkania. Mimo krótkiego terminu udał się spotkać. Zaparkowałem pod Filharmonią Bałtycką i wybrałem się na spacer do Ośrodka Kultury Morskiej, do którego zaprosił mnie pan Apoloniusz. Piękne słońce mimo dość niskiej temperatury uprzyjemniło ponad 15 minutowy spacer w okolice słynnego Dźwigu. Po drodze mijałem statek muzeum “Sołdek” zacumowany po stronie Filharmonii i budowę apartamentowców, które mają powstać na wyspie. Pan Apoloniusz oprowadził mnie po dwóch wystawach, jednak wystawy latarń, którą swego czasu przygotował dla ośrodka już nie było. Usiedliśmy w restauracji na 4 piętrze na herbatę, zaproponowałem zrobienie zdjęcia i pan Apoloniusz ustawił nas na tle “Sołdka”
Podczas długiej rozmowy dowiedziałem się, że Pan Apoloniusz jest pasjonatem latarń morskich, a działając jako wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku został oddelegowany do współpracy przy moim projekcie.
Cały czas swojej emerytury pan Apoloniusz poświęcił latarniom. Zaproponował wspólną podróż wzdłuż wybrzeża podczas realizacji. Zasugerował zabranie ze sobą namiotu, bo na rezerwacje miejsc noclegowych już dość późno. Omówiliśmy niektóre szczegóły naszej współpracy. Prawdopodobnie wybierzemy się w trzech. Pan Apoloniusz, fotograf – mąż Moniki i ja z mikrofonem. Wpisałem do kalendarza pierwszy termin noclegu z 3 na 4 lipca na statku “Sołdek”. Będzie to być może pierwsza przygoda tej wyprawy, choć jej termin jeszcze ciągle nie jest znany.
Zastanawiam się nad noclegami. Faktycznie namiot byłby dobrym rozwiązaniem, bo wtedy moglibyśmy nocować bezpośrednio przy latarni i nie bylibyśmy związani z harmonogramem rezerwacji noclegowych. Co jednak w takich warunkach z bieżącą pracą nad projektem, którą w ten sposób planujemy? Czy pod namiotem można swobodnie pracować, no i warunki higieniczne, toaleta, prysznic. To jeszcze do przemyślenia. Do wyboru mamy namiot, przyczepę kempingową lub szukanie na żywioł noclegów podczas podróży. Myślałem na początku również o kamperze, ale koszt wynajęcia (około 500 zł dziennie) znacznie podwyższyłby nasz budżet. Przyczepa to koszt około 200 – 300 zł dziennie. Namiot kusi, bo mam sentyment do takich podróży. Samo rozstawianie jednak i składanie, szczególnie mokrego namiotu może nam przysporzyć wielu kłopotów. Szukanie noclegów w biegu może zająć też dużo czasu, ale pozostawia losowi decyzje, które mogą zwiększyć współczynnik przygody.
Księgozbiór pana Apoloniusza związanych tematycznie z latarniami morskimi liczy ponad 200 książek w różnych językach. Kilka z nich pan Apoloniusz napisał sam. Opowiedziałem o zakresie prac, które możemy wspólnie wykonać podczas realizacji projektu. Audycje, podkasty, zdjęcia i filmy, oraz trzy możliwości pracy nad artykułami. Uzupełnianie źródeł, dopisywanie treści, ujednolicenie schematu zawartości.
Wykorzystuję kilka godzin pomiędzy spotkaniem z panem Apoloniuszem i koncertem Studia Accantus na przygotowanie tekstu do bloga od początku projektu. Słuchawki douszne, działają jak wygłuszacz otoczenia. W restauracji jest głośna muzyka, ale jedzenie bardzo dobre. TimeOut Piwna ¾. Najważniejsze, że internet sprawny i gniazdko z prądem w zasięgu tabletu 😉 Strony bloga jeszcze nie postawiłem, ale to nie przeszkadza by zapisywać jego treść w google docs na później. Dużo myślę nad formą i możliwościami tej wyprawy. Czy nagrywać tylko wypowiedzi, o których mowa w projekcie, czy wykorzystać czas wolny na szukanie rozmówców na inne tematy? Czy pokusić się o próbę stworzenia reportażu? Kilka pomysłów chodzi mi po głowie, a ten blog piszę na “wszelki wypadek”.
Od pana Apoloniusza otrzymałem Paszport Odznaki Turystycznej Miłośnika Latarń Morskich. Z pewnością zapełni się podczas lata.